Miasto zawsze kojarzyło się z możliwością rozpoczęcia nowego życia. Jedną z głównych przyczyn migracji ludzi do miast – z terenów wiejskich lub z mniejszych miast do większych – była nadzieja na znalezienie lepszej pracy, zdobycie lepszego wykształcenia, lepsze perspektywy dla siebie i swojej rodziny. Nie każdemu się udawało. Niektórzy wpadali w miasto jak w czarną dziurę, lądując w slumsach, balansując na granicy przetrwania, stając się niczym bohaterowie z powieści Charlesa Dickensa – takiego bowiem obrazu dostarczają nam XIX-wieczne powieści przedstawiające życie w miastach epoki urbanizacyjnego i industrialnego boomu. Dziś nie jest tak źle, przede wszystkim dlatego, że miasta nie są rozrastającą się dowolnie dżunglą, tylko są mocno kontrolowane na wszystkich poziomach przez administrację lokalną i państwową i służby porządkowe. Dokładają one starań, by miasto działało jak dobrze naoliwiony, precyzyjnie skonstruowany mechanizm, zaś ci mieszkańcy (miasta i kraju), którzy mają najbardziej pod górę, mogą starać się o różne rodzaje wsparcia.
Nie znaczy to jednak, że w miastach zatarły się wszelkie nierówności i że wszyscy mieszkańcy miasta mają równe szanse – daleko nam do takiej utopii. Według statystyk im miasto jest większe, tym jest bogatsze, ale też tym większa jest przepaść między najbogatszymi a najbiedniejszymi z jego mieszkańców. A mieszkańcy to pełny przekrój społeczeństwa: osoby pracujące na różnych stanowiskach i niepracujące, dzieci i emeryci, osoby wchodzące na rynek pracy i doświadczeni profesjonaliści, osoby wykształcone i nie, osoby zdrowe i przykute do łóżek, w pełni sprawne i o różnych stopniach niepełnosprawności. Takie zarządzanie miastem, by każda z tych grup miała dostęp do tego, czego potrzebuje, jest niezwykle trudne. Na szczęście takim potrzebom wychodzi naprzeciw technologia.
Jedną z cech niemal każdego miasta jest centralizacja – administracja i usługi koncentrują się w środku, w obszarze najintensywniej działającym i najbardziej reprezentacyjnym, przyciągającym klientów, interesantów i turystów. To tam jest najdynamiczniej, wszystko jest pod ręką, a ceny nieruchomości są najwyższe. Im dalej, tym mniej obiektów usługowych, a więcej domów i osiedli mieszkalnych. Ceny stopniowo spadają wraz ze wzrostem odległości, a więc też coraz trudniejszym dostępem – przepaść zasypuje komunikacja. W sytuacji optymalnej jest to komunikacja darmowa lub o bardzo niskich cenach za przejazd, z ulgami dla osób uczących się, małych dzieci, osób chorych i starszych, jeżdżąca regularnie i często, umożliwiająca bezproblemowe przemieszczenie się między dwoma dowolnymi punktami w mieście. W szczególności zaś łącząc peryferia z centrum, by zapobiegać sytuacji, w której mieszkańcy oddalonych osiedli będą wykluczeni z życia centrum. W inteligentnym mieście transport jest absolutnie priorytetowy – i to w szerokim zakresie, obejmującym różne sposoby poruszania się: transport zbiorowy, wypożyczalnie rowerów i skuterów, car sharing, szerokie i bezpieczne chodniki dla pieszych (z bezpiecznymi przejściami) oraz dla tych, którzy nie dadzą się przekonać na rezygnację z samochodu – parkingi (w tym parkingi park & ride), obwodnice i infrastruktura ładowania dla pojazdów elektrycznych. To ogromna machina, która jednak odgrywa ogromną rolę, łącząc poszczególne części miasta w całość. Najnowocześniejsze rozwiązania, takie jak systemy czujników do monitorowania ruchu czy mierzenia jego zmienności w czasie dają możliwość precyzyjnego dostosowywania miejskiego transportu do realnych potrzeb mieszkańców, przyciągając ich nieco bliżej centrum, nawet jeśli dzielą ich od niego dziesiątki kilometrów.
To jednak tylko jeden z aspektów, które mogą mieszkańców miasta integrować lub, jeśli nie działają skutecznie, tworzyć między nimi głębokie przepaście. Można też pójść znacznie dalej. Grupy inżynierów i innowatorów, którzy zajmują się wprowadzaniem rozwiązań smart do różnych dziedzin życia, pochylają się w szczególności nad tym właśnie, by przedstawić sposoby na ułatwienie życia osobom, które z różnych powodów mają utrudniony dostęp do różnych elementów życia – w tym z powodu niepełnosprawności.
Najciekawszym przykładem jest chyba system tworzony w Wielkiej Brytanii z myślą o osobach niewidomych, wykorzystujący czujniki rozmieszczone w przestrzeni miejskiej – wykorzystywane przez smart city do wielu ułatwiających życie i podnoszących poziom bezpieczeństwa funkcji. Nawet osoby w pełni sprawne korzystają obecnie z wielu ułatwień w poruszaniu się po mieście, jak mapy korzystające z geolokalizacji, aplikacje wyznaczające trasę dojazdu czy tablice pokazujące z dokładnością do minuty, kiedy odjedzie tramwaj. Dla osób słabowidzących lub niewidomych każdy krok po ulicy to wielkie wyzwanie. Laski i psy-przewodnicy pozwalają im unikać przeszkód na swojej drodze, ale nie pomagają w stworzeniu sobie w głowie przestrzennej mapy otoczenia, by móc się w nim orientować i korzystać z możliwości, które ma się wokół siebie. Testowane są urządzenia, którego działanie oparte jest na dźwięku. Łączy się z aplikacją w smartfonie i kreuje dźwiękowy obraz 3D, odczytując użytkownikowi nazwy obiektów znajdujących się w pobliżu. Korzysta z GPS-a i kompasu, by określić, w którą stronę zwrócony jest użytkownik i co znajdowałoby się w zasięgu jego wzroku, gdyby mógł z niego korzystać. Dźwięki dochodzą z kierunku, w którym znajdują się obiekty, co pozwala użytkownikowi wyobrazić sobie przestrzeń wokół siebie w sposób doskonalszy niż jakakolwiek inna metoda.
Urządzenie korzysta z systemu Open Maps, a użytkownicy i wolontariusze mogą dodawać do niego obiekty, których nie ma w systemie, by obraz był jak najbardziej szczegółowy i aktualny. Wśród testowanych wariantów znajduje się nawet zestaw słuchawkowy, który zamiast kierować dźwięk do ucha użytkownika, przekazuje drgania do kości żuchwy – które mózg odczytuje podobnie jak dźwięk, co, jak dowodzą badania, jest dla osób niewidomych bardziej komfortowe niż zagłuszanie im rzeczywistych dźwięków otoczenia, za pomocą których orientują się w przestrzeni. Inny zestaw to zwyczajne słuchawki, które nie wygłuszają jednak dźwięków z otoczenia. System będzie też działać we wnętrzach budynków, łącząc się przez Bluetooth z czujnikami i nadajnikami zainstalowanymi przez właścicieli sklepów i centrów usługowych. Z podobnego systemu będą mogli też korzystać zagraniczni turyści. To byłby ogromny krok w kierunku umożliwienia osobom niewidomym funkcjonowania w przestrzeni miejskiej – ruchliwej, zmiennej i niebezpiecznej nieraz i dla osób z doskonałym wzrokiem, a co dopiero dla tych, którzy na wzroku nie mogą się opierać.
To tylko jeden z przykładów inteligentnych udogodnień dla przedstawicieli grup, które mogą się czuć w społeczeństwie z różnych powodów wykluczane. Czy to inicjatywy tworzenia urządzeń i aplikacji, czy to szukanie rozwiązań na większą skalę, a nawet systemowych – jest bardzo ważne, by unowocześniając nasze miasta, nie zapominać o wszystkich jego mieszkańcach, nie pomijać faktu, że jest to grupa ogromnie zróżnicowana. Musimy zadawać sobie pytanie, jak wyobrażamy sobie nasze miasta w przyszłości i miejsce ludzi w nich; bo to jest decydujący moment, to, co teraz wprawiamy w ruch, ma, docelowo, trwać przez długi czas i wyznaczyć kierunek rozwoju na długie lata. Czy chcemy, by miasta były dla wszystkich i wyrównywały szanse mieszkańców, których szanse są z różnych powodów mniejsze? Czy miasto może być nie tylko inteligentne, ale też mądre i empatyczne?
(MS)