Temat gromadzenia informacji o ludziach jest teraz bardzo popularny – z jednej strony huczy od informacji o nowych politykach, które mają nas chronić przed nadużyciami, a z drugiej emocje rozgrzewają sensacyjne odkrycia, że nic w internecie nie ginie i wszystko, co robimy, jest rejestrowane i może zostać wykorzystane niekoniecznie zgodnie z naszymi intencjami. Może to wzbudzać niepokój i ochotę na ograniczenie swojej obecności w wirtualnych przestrzeniach, gdzie nie nad wszystkim mamy kontrolę. Jednakże taki ruch, gdyby przybrał większą skalę, stanowiłby spory problem, bo informacje gromadzone o ludziach, ich zachowaniach, przyzwyczajeniach i wyborach, zarówno w internecie, jaki i poza nim, są podstawą inteligentnych rozwiązań, których jest coraz więcej w naszych domach, samochodach i miastach, i wszyscy z nich korzystamy coraz częściej.
Te dane to tzw. big data – niewyobrażalne ilości szczegółowych informacji, które są zbierane i gromadzone na różne sposoby, najczęściej za pośrednictwem różnego rodzaju czujników. Big data ma zastosowanie wszędzie tam, gdzie dużej ilości danych cyfrowych towarzyszy potrzeba zdobywania nowych informacji lub wiedzy. Dane z kategorii big data są użyteczne przede wszystkim dlatego, że stanowią solidny fundament dla decyzji. Zestaw informacji, jaki uzyskuje się z ich analizy, jest pewny – bo są to dane wyciągnięte z ogromnych liczb przypadków, można więc polegać na tym, że dobrze odzwierciedlają faktyczny stan.
Termin big data został ukuty na początku lat dwutysięcznych przez analityka Douga Laneya, który przedstawił rozpowszechnioną dziś definicję, według której big data to trzy V: volume (ilość) – dane są czerpane z różnorodnych źródeł i gromadzi się ich bardzo dużo, velocity (szybkość) – dane powstają i są dostarczane niezwykle szybko i muszą być obsługiwane z odpowiednim reżimem czasowym oraz variety (różnorodność) – przejawiająca się zarówno w tematyce, jak i formach dostarczanych danych, od tradycyjnych baz danych numerycznych po dokumenty tekstowe, dźwiękowe i wideo. Ich analiza jest niemałym wyzwaniem, szczególnie biorąc pod uwagę zmienność, czyli fakt, że przepływy danych mogą podlegać dużym wahaniom okresowym związanym np. z konkretnymi wydarzeniami, innymi czynnikami czy porą dnia.
W kontekście smart cities jednym z kluczowych pojęć są czujniki instalowane, gdzie tylko jest to możliwe, rejestrujące na przykład natężenie ruchu na ulicach czy zajętość miejsc parkingowych. Zgromadzone informacje są gromadzone, a następnie przetwarzane, analizowane i konfrontowane z innymi, tworzy się z nich modele, wyciąga wnioski i wprowadza innowacje, dzięki którym żyje nam się lepiej – na przykład dlatego, że ruch w mieście jest zarządzany sprawniej i mamy dostęp do informacji, gdzie będziemy w stanie zaparkować, co może oszczędzić kilkudziesięciu minut krążenia po wąskich uliczkach. A przynajmniej tak to wygląda w ogólnym zarysie, bo w praktyce stoi przed nami jeszcze bardzo wiele wyzwań i analiza wszystkich gromadzonych danych jest jeszcze poza naszym zasięgiem. Można się spodziewać, że wraz z rozwojem technologii analizy danych będziemy dostrzegać wokół siebie coraz więcej przykładów ich praktycznego zastosowania.
Ciągle tylko mały procent tej ogromnej liczby danych jest rzeczywiście analizowany, jest tu więc ogromne pole do rozwoju. Trudno sobie wyobrazić, ile informacji skrywa się w tych ciągle rosnących zbiorach – ale bez wątpienia wyciągnięte z nich wnioski będą wpływać na nasze życie. W praktyce wnioski z big data mogą prowadzić np. do optymalizacji kosztów, lepszego dostosowania oferty do odbiorców, podejmowania lepszych decyzji strategicznych w przedsiębiorstwach, szybszego określania przyczyn awarii lub nieefektywności, wykrywania nadużyć, błyskawicznego reagowania na bieżące potrzeby i wykorzystywania okazji. Najciekawsze zaś może się okazać odkrywanie powiązań między zjawiskami, np. konsumpcji z pogodą oraz możliwości zastosowania tej technologii do polepszania jakości życia, na przykład poprzez instalację w domach starszych lub chorych osób czujników, z których dane są automatycznie wysyłane do szpitala. Takie dane mogą więc nie tylko ułatwiać nam życie, ale też je uratować – może więc nie warto poddawać się panice.
MS