Mówiąc o inteligentnych miastach, koncentrujemy się na metropoliach. Nowy Jork, Londyn, Paryż, Amsterdam, Seul, Tokio; wielkie stolice nowoczesnych państw z czołówek wszelkich technologicznych rankingów. Oszklone wieżowce po horyzont, latające między nimi drony i tłumy ludzi śpieszących przez ogromne skrzyżowania.
To brzmi, jakby naszą przyszłością były tylko wielomilionowe miasta pełne betonu i stali. Jednak nawet teraz, choć miasta się rozrastają, a migracja z mniejszych do większych miejscowości to wartko płynący potok osób i całych rodzin, ciągle niektórzy płyną pod prąd i ciągle całkiem dobrze się wiedzie mniejszym miastom.
Mówi się o nich często, że są dobrymi miejscami do życia, o ile radzą sobie z bezrobociem i są dobrze skomunikowane ze swoim otoczeniem. O wiele rzadziej w ich kontekście wspomina się o najnowocześniejszych technologiach, rozwiązaniach smart, informatyzacji, systemach do zarządzania miejskimi strukturami, wszystkich tych nowinkach, które wymieniane są w pierwszej kolejności, gdy mowa o miastach przyszłości o wysokim IQ.
Tymczasem nic nie stoi na przeszkodzie, by miasto mniejsze – zarówno takie liczące kilka czy kilkanaście tysięcy mieszkańców, czy takie pośrodku, w którym mieszka kilkaset tysięcy czy nawet blisko milion osób – nie mogło po takie pomysły sięgać i wdrażać je w mniejszej skali. Jest to nawet, z kilku powodów, bardzo dobry pomysł.
Przede wszystkim mniejsze miasto łatwiej zmienić w laboratorium, w którym nowe pomysły – nawet te nieco bardziej szalone – można testować na małą skalę. Pozwala ona na łatwiejsze wypatrzenie miejsc, w których coś nie działa lub działa niewystarczająco dobrze. Nawet jeśli nie wszystko pójdzie zgodnie z planem, w takich warunkach skutki będą łatwiejsze do opanowania, a poprawki łatwiejsze do opracowania. Miasta często, zanim wprowadzą nowe rozwiązania na całym swoim terenie, wyznaczają dzielnice do ich testowania, żeby dokładnie to osiągnąć – skalę, którą łatwo objąć. Przykładem jest chociażby nadbrzeże w Toronto, gdzie na terenie nieużywanych doków powstanie Sidewalks Lab – testowa smart dzielnica pełna czujników, z ogólnodostępnym WiFi i samochodami autonomicznymi. Przylegająca do miasta, ale jednak traktowana jako osobny byt.
W mniejszych miastach nie tylko pomysły będą mogły doskonalić się i dojrzewać, ale też miasta będą na tym korzystać. Oprócz oczywistego zysku dla mieszkańców, czyli nowoczesnych technologii ułatwiających im życie na co dzień, pojawi się korzyść w postaci wzrostu atrakcyjności miasta dla inwestorów, przedsiębiorców i kadry naukowej.
Mniejsze miasto będzie się rozrastać i ewoluować we własnym tempie, a wprowadzone w nim technologie będą wraz z nim zmieniać się i udoskonalać, dostosowywać do zmieniających się warunków, co da ich twórcom i nadzorcom unikalną szansę na obserwowanie, jak różne czynniki, z których nie wszystkie da się przewidzieć, wpływają na rozwiązania, nad którymi pracują.
Pomijanie mniejszych miast – które nie są stolicami państw ani metropoliami, ale lokalnymi ośrodkami, w których ludzie po prostu mieszkają – w momencie gwałtownego rozwoju technologii, które zmieniają oblicze miast, jest krzywdzące. Nie ma powodów, by nie miały kroczyć podobną ścieżką; w końcu celem rozwiązań smart jest wprowadzanie ułatwiających życie i usprawniających organizację rozwiązań, które przysłużą się mieszkańcom, a zasługują na to wszyscy, nie tylko ci ze światowych stolic.
Nie jest to, oczywiście, nowy pomysł – po rozwiązania smart sięga wiele miast. W polskich warunkach niemal wszystkie mieszczą się właśnie w kategorii miast małych i średnich – a wielkość ich nie ogranicza, wręcz przeciwnie, dzięki niej dobrze widoczne jest tempo rozwoju i skuteczność wprowadzanych rozwiązań. Miasta takie jak Kielce – z platynowym certyfikatem smart city za innowacyjność i poprawianie jakości życia mieszkańców czy Siemianowice Śląskie – wyróżnione w Konkursie Smart City za wdrożenie platformy wymiany informacji między miejskimi instytucjami, urzędami i mieszkańcami udowadniają, że bez względu na skalę, rozwiązania smart przynoszą rezultaty, którym warto się przyglądać.
(MS)