Samochody elektryczne są nie tylko nowoczesne i interesujące, ale przede wszystkim ekologiczne. Choć można się spierać, jak bardzo są zielone, to biorąc pod uwagę wszystkie kryteria, wypadają znacznie lepiej niż samochody spalinowe i są ciągle udoskonalane, można więc się spodziewać, że jeszcze wielokrotnie nas zaskoczą. Mają też znaczenie wykraczające poza motoryzację – dają poczucie, że każdy z nas może w jakimś stopniu wpływać na to, jaki ślad odciska na środowisku. Zawsze można znaleźć alternatywne rozwiązanie, więc bardzo wiele zależy od naszych wyborów i decyzji. Wybór elektrycznego auta jest równoznaczny z deklaracją, że patrzy się w przyszłość z odpowiedzialnością i jest się świadomym zmian, jakie zachodzą na świecie. Tak też samochody na prąd są promowane nie tylko przez swoich producentów, ale i rządy wielu państw.
Polska Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która weszła w życie dwa miesiące temu, to temat na osobny artykuł. W tym przyjrzymy się, jak z tematem elektromobilności mierzą się inne kraje. Jak zachęcają swoich obywateli do przerzucania się na samochody elektryczne?
Norwegia
Wysokie zarobki i proekologiczne nastawienie sprawiły, że w krajach skandynawskich samochody elektryczne są coraz bardziej popularne i są coraz mocniej zauważalne na ulicach. W Norwegii w 2017 roku aż 37% wszystkich sprzedanych samochodów stanowiły pojazdy napędzane energią elektryczną, podobnego wyniku można się spodziewać w tym roku. Obecnie co dwudziesty norweski samochód osobowy można podłączyć do prądu. Jak udało się uzyskać coś takiego?
W Norwegii osoby zainteresowane zakupem samochodu mają możliwość skorzystania ze zniżek i ulg, jakimi objęte są samochody elektryczne. Są zwolnione z podatków – a VAT na nowy samochód spalinowy wynosi aż 25% – co sprawia, że ich ceny są zbliżone do cen innych samochodów. Likwiduje to aspekt ekonomiczny decyzji, jaki samochód zakupić. Pojazdy elektryczne są również zwolnione z podatku drogowego, parkują wszędzie za darmo, nie są zobowiązane do uiszczania opłat drogowych i mogą jeździć po buspasach.
Pierwsze norweskie inicjatywy związane z elektromobilnością sięgają 1990 roku – wtedy w prawie pojawił się pierwszy wyjątek, przepis zwalniający importowane samochody elektryczne z części podatków. W 2001 zredukowano wysokość podatku VAT, a w 2012 rząd ustalił cel: 50 tysięcy samochodów elektrycznych na norweskich ulicach. W kwietniu 2016 roku tę wartość przekroczono dwukrotnie.
Norwegia prawdopodobnie dąży do zakazu sprzedaży samochodów spalinowych do 2025 roku. By było to możliwe do zrealizowania, programy wspomagające zakup elektrycznych pojazdów ciągle są rozwijane. Już dziś kraj może cieszyć się tytułem światowego lidera elektromobilności. I nie zamierza się zatrzymywać – niedawno pojawił się plan zainwestowania w elektryczne samoloty.
Kanada
W Kanadzie ustalenia związane z promowaniem elektromobilności różnią się w poszczególnych regionach. Przykładowo w Ontario samochody elektryczne i hybrydowe objęte są ulgami, a ich właściciele mogą ubiegać się o dofinansowanie, pod warunkiem jednak, że auta są posiadane lub wynajmowane przez co najmniej rok i transakcji dokonano na terenie prowincji. Otrzymywane dofinansowanie uzależnione jest od czasu posiadania samochodu – pełne można uzyskać po trzech latach. Samochody elektryczne rejestrowane w Ontario dostają też specjalne, zielone tablice rejestracyjne, które dodatkowo stanowią przepustkę na buspasy. Kierowcy mogą korzystać ze stacji ładowania instalowanych przez władze prowincji.
W Quebecu osoba dokonująca zakupu samochodu elektrycznego lub hybrydowego również może ubiegać się o dofinansowanie. Jego wysokość zależy od pojemności baterii. Dodatkowe wsparcie uzyskać mogą taksówkarze, którzy przeniosą swój biznes do samochodu elektrycznego. Intensywnie rozbudowywana jest też infrastruktura ładowania – właściciele firm i budynków mogą uzyskać aż 75% dofinansowania na montaż stacji ładowania, a o 50% mogą się ubiegać osoby prywatne. Zapowiedziano elektryfikację flot samorządowych. Przepisy objęły również sprzedawców samochodów – każdy, kto w ciągu ostatnich trzech lat sprzedawał w prowincji więcej niż 4500 nowych samochodów, jest zobowiązany do posiadania w ofercie określonej liczby samochodów na prąd. Od 2018 roku samochody elektryczne mają stanowić 3,5% wszystkich sprzedawanych aut. Procent ten ma każdego roku wzrastać.
Australia
W Australii trwają rozmowy na temat opodatkowania paliwa i samochodów spalinowych. Wzrastający stopniowo podatek ma obejmować nowe samochody spalinowe i samochody z silnikiem Diesla. Narzucone też zostaną normy jakości paliwa. Jeśli propozycja przejdzie, zostanie ustalony limit emisji dwutlenku węgla na przejechany kilometr, a sprowadzanie samochodów elektrycznych nie będzie opodatkowane. Celem jest zrównanie cen samochodów spalinowych i elektrycznych, by z decyzji, który z nich wybrać, wykluczyć aspekt ekonomiczny. Samochody nieemisyjne będą też przez trzy lata zwolnione z opłat. Na nowe samochody spalinowe o wartości powyżej 65 tysięcy dolarów zostanie natomiast nałożony nowy podatek – a są one już objęte 33% podatkiem nałożonym na samochody luksusowe. Zyski z tego opodatkowania zasilą budżet na rozbudowę sieci punktów ładowania, których obecnie na terenie całej Australii jest niespełna 500.
Nowe prawo nie dotyczyłoby obszarów zamieszkałych przez ludność tubylczą, położonych w dużej odległości od innych ludzkich skupisk, by ich dodatkowo nie wykluczać.
Celem projektów jest z jednej strony zachęcenie ludzi do zmiany przyzwyczajeń, a z drugiej – zachęcenie producentów samochodów elektrycznych do zainteresowania się australijskim rynkiem.
Projekty zakazu sprzedaży samochodów spalinowych
W Wielkiej Brytanii, Norwegii, Francji, Indiach i kilku innych państwach pojawiają się projekty jeszcze ostrzejszego wpłynięcia na przyzwyczajenia kierowców. By zmniejszyć liczbę samochodów emitujących zanieczyszczenia, jakie są w użyciu, rozważane jest wprowadzenie zakazu sprzedaży nowych samochodów spalinowych. Wielka Brytania zakazałaby sprzedaży samochodów spalinowych w roku 2040, by w roku 2050 po brytyjskich drogach jeździły wyłącznie pojazdy zeroemisyjne. Podobny pomysł pojawił się we Francji. Indie chcą sprzedaży wyłącznie samochodów elektrycznych już w roku 2030, liczą się jednak z prawami rynku. W tym kraju jest to szczególnie istotne – Indie są państwem o mocno zanieczyszczonym powietrzu, a jego społeczeństwo szybko się bogaci. Indyjskie władze chcą doprowadzić do stanu, w którym klasę średnią stać będzie na nowe samochody elektryczne, spodziewają się bowiem gwałtownego wzrostu mocy nabywczej w tej grupie.
To nie jest tylko polityka
Można się spotkać z zarzutem, że tego typu ustawodawstwo służy kreowaniu proekologicznego wizerunku i ma niewiele wspólnego z tym, czego naprawdę chcą kierowcy. Duński przykład obala tę teorię.
Duńczycy domagają się, by władze wystąpiły z mocniejszą inicjatywą i bardziej stanowczo wspierały elektromobilność i redukcję emisji dwutlenku węgla. Obecnie Dania nie ma zbyt dużych ulg dla właścicieli samochodów elektrycznych, nie promuje ich też w żaden inny sposób, czym mocno się wyróżnia spośród swoich sąsiadów. 18% Duńczyków deklaruje chęć zakupienia w przyszłości elektrycznego samochodu, jednak – być może właśnie z powodu braku ulg – sprzedaż samochodów elektrycznych w tym kraju bynajmniej nie rośnie. Duńczycy domagają się więc od swoich władz dodatkowej zachęty.
Obecnie 95% samochodów elektrycznych sprzedawanych na świecie trafia do zaledwie 10 krajów: Chin, Stanów Zjednoczonych, Japonii, Kanady, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Holandii i Szwecji. Ciągle to tylko kropla w morzu potrzeb, widać jednak wyraźnie, że zainteresowanie elektromobilnością wzrasta – nie tylko w tych krajach, ale na całym świecie. Rozwiązania prawne, czy to ulgi dla posiadaczy samochodów elektrycznych, czy to dodatkowe opłaty nakładane na samochody emitujące zanieczyszczenia, odgrywają wielką rolę w promowaniu środków transportu, które o wiele mniej szkodzą środowisku.
(MS)