Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych opublikowało na początku czerwca raport Barometr Elektromobilności 2018. Z badań przeprowadzonych wśród kierowców wynika, że Polacy coraz przychylniej myślą o elektromobilności. Możliwość zakupu samochodu elektrycznego rozważa 17% kierowców – stanowi to wzrost w stosunku do 2017 roku o 4,5 punktu procentowego.
Badania objęły kierowców, którzy planują zakup nowego samochodu w ciągu najbliższych trzech lat, zaś pod terminem „samochód elektryczny” kryją się zarówno auta wyposażone wyłącznie w baterie, jak i hybrydy w typie plug-in. 28% kierowców przychylnie wypowiada się o klasycznych samochodach hybrydowych – których nie podłącza się do gniazdka, ale mają silnik spalinowy połączony z motorem elektrycznym ładującym się podczas jazdy. Daleko im do nowoczesnych elektryków, ale są dużym krokiem w kierunku elektromobilności. Do przebicia samochodów z silnikami spalinowymi i silnikami Diesla jeszcze daleka droga, widać jednak ogromne postępy. Usunięcie bariery, jaką jest niedostateczny dostęp do stacji ładowania, powinien ten proces przyśpieszyć, bardzo ważne jest też promowanie samej opcji, jaką jest auto elektryczne i obalanie mitów, które wokół nich narastają i zniechęcają potencjalnych właścicieli.
Do Polaków przemawiają argumenty ekonomiczne i ekologiczne, które w przypadku samochodów elektrycznych są najważniejsze. Auta na prąd są tańsze – może jeszcze nie w zakupie, ale w późniejszej eksploatacji. Naładowanie jest znacznie tańsze niż natankowanie, zwłaszcza jeśli wykorzysta się odnawialne źródła energii albo podłączy się samochód do ładowarki w momencie nadwyżki energetycznej, kiedy elektrownie wyceniają energię elektryczną niżej. Elektryki mają też prostszą konstrukcję, mniejsze są więc szanse, że samochód będzie wymagać częstych napraw. Natomiast brak emisji spalin do atmosfery czyni samochody elektryczne rozwiązaniem mniej szkodliwym dla środowiska, co ma ogromne znaczenie szczególnie w zasnutych smogiem centrach polskich miast.
Badania wykazały również, że, niestety, na razie zainteresowanie samochodami elektrycznymi nie przekłada się na wyniki sprzedaży. W pierwszym kwartale 2018 roku w Polsce sprzedano 340 elektryków – co jest zaledwie ułamkiem unijnej średniej. Samochody elektryczne są jeszcze za drogie na polską kieszeń, to jednak z pewnością będzie się zmieniać. Kwestie finansowe i infrastrukturalne – auta elektryczne trzeba mieć gdzie ładować – hamują więc rozwój elektromobilności, nie są to jednak problemy niemożliwe do rozwiązania i jest tylko kwestią czasu dojście do takiego ich poziomu, by nie stanowiły już aż tak dużej przeszkody.
W wielu krajach rządy aktywnie wspierają rozwój elektromobilności, na przykład obniżając podatki nałożone na nowe samochody czy wręcz dopłacając do ich zakupu. Polakom marzą się podobne rozwiązania, które miałyby realny wpływ na jeden z podstawowych problemów z rozwojem elektromobilności w naszym kraju – kwestie ekonomiczne. Najchętniej zobaczylibyśmy zwolnienie z podatku VAT oraz możliwość otrzymania dopłaty do zakupu o wysokości co najmniej 5 tys. zł. Kwestię ładowania rozwiązałyby zaś zarówno prywatne ładowarki w domach, jak i ogólnodostępne – tak by kierowca elektryka zawsze miał poczucie, że w przypadku rozładowania się baterii nie będzie miał problemów z kontynuowaniem podróży.
Można więc cieszyć się, że elektromobilność w Polsce zdaje się rozwijać bardzo dynamicznie. Mimo przeszkód – nie specyficznych dla Polski, ale występujących też w innych krajach – świadomość, że samochody elektryczne to przyszłość, której nie trzeba się bać, wzrasta. Wraz z rozwojem infrastruktury i poziomu wiedzy na temat elektromobilności na polskich drogach będziemy widywać elektryki coraz częściej.
(MS)